W najbliższą sobotę o 12.00 w Białymstoku zostanie rozegrane najbardziej wyczekiwane spotkanie sezonu zasadniczego 2020. W meczu ostatniej kolejki LFA1 zmierzą się ze sobą Lowlanders Białystok oraz Panthers Wrocław, czyli dwie najlepsze drużyny ostatnich lat.
W „małym finale”, bo tak można określić sobotnie starcie, spotkają się dwie niepokonane jeszcze w tym sezonie drużyny oraz jednocześnie dwaj główni pretendenci do udziału w XV Polish Bowl. Zarówno Lowlanders, jak i Panthers mają na koncie po cztery zwycięstwa, jednak styl w jakim wygrywały swoje mecze obie drużyny był zupełnie inny. Lowlanders podczas ostatniego starciĶa w Tychach byli bardzo blisko utraty punktów w starciu przeciwko Falcons, w innych zaś meczach ich przewaga nad rywalami była już wyraźniejsza, jednak zwycięstwa wcale nie przychodziły im z łatwością. Białostoczanie poczynili w tym sezonie znaczne wzmocnienia i podobnie jak w poprzednich latach celują ze szczytem formy na koniec sezonu. Przed meczem z Panthers pod znakiem zapytania stał występ amerykańskiego rozgrywającego Lowlanders Brandona Gwinnera, jednak udało nam się ustalić, że quarterback gospodarzy jednak wystąpi w sobotnim starciu, za to na boisku zabraknie Tommy’ego Kaczochy – jednego z filarów obrony białostoczan, który został zawieszony na jeden mecz z powodu niesportowego zachowania w ostatnim spotkaniu. W pojedynku z Panthers nie zobaczymy także dwóch innych kluczowych zawodników – Antoniego Podgórskiego oraz Konrada Mariańskiego, czyli bardzo niebezpiecznych skrzydłowych Lowlanders, którzy zmagają się obecnie z drobnymi urazami. Co prawda Lowlanders, tak samo jak i Panthers, mają już zapewniony udział w play-offs, a stawką ich pojedynku jest jedynie pierwsze miejsce w tabeli oraz teoretycznie lepsze rozstawienie w półfinałach, w głowach zawodników obu zespołów mecz ten przede wszystkim będzie „sprawdzeniem się” przed wielkim finałem, w którym to „Ludzie z Nizin” i „Pantery” są głównymi faworytami do gry.
„Tommy Kaczocha miał 2 osobiste przewinienia, więc nie mieliśmy podstaw, aby się odwoływać. Jeśli chodzi o Brandona Gwinnera to jego wykluczenie było dość kontrowersyjne. Przygotowaliśmy materiały dowodowe, które potwierdziły brak podstaw do dyskwalifikacji zawodnika, więc zagra przeciwko Panthers. Na dzień dzisiejszy pauzować będzie Antek Podgórski, który od meczu z Archers zmaga się z urazem i raczej na pewno nie zobaczymy Konrada Mariańskiego, który będzie gotowy dopiero na play-offs. Szczyt formy ma być na mecze kluczowe, czyli półfinał i jeśli wygramy to finał. Oczywiście każdy mecz traktujemy poważnie i nie odpuszczamy, ale jak to widać było choćby w meczu z Falcons, musimy popracować nad koncentracją i wykończeniem akcji. Cztery wygrane w sezonie to plan zrealizowany w 100%. Drużyna jest świadoma tego, gdzie jest, a gdzie być chcemy. Chcieliśmy mieć półfinał u siebie i jest to dla nas duża przewaga nad potencjalnym rywalem. Mecz z Panthers jest praktycznie o nic, jeśli chodzi o wynik, dlatego mam nadzieję, że obejdzie się bez kar i kontuzji po obu stronach. Zarówno my, jak i Panthers chcemy mieć jak najmocniejszy skład na fazę pucharową. Nie znam planu na ten mecz, ale jak znam trenera Bookera, to na pewno przygotuje coś ciekawego. Nie oszukujmy się, każda z drużyn chce wygrać i nikt nie położy się przed rywalem. Pozytywnym zaskoczeniem może być dla nich fakt, że cała trasa z Warszawy do Białegostoku jest już wyremontowana i szybko się jedzie. Jak powiedziałem wcześniej, życzę mojej drużynie i Panthers dobrego meczu bez niepotrzebnych kar i kontuzji. Liczę, że spotkamy się w finale i tam zobaczymy mecz o wszystko” – Piotr Morko, prezes Lowlanders Białystok
Ostatnim przegranym meczem Panthers Wrocław w sezonie zasadniczym było spotkanie z Seahawks Gdynia, kiedy to wrocławianie ulegli „Jastrzębiom” 10:13. Spotkanie to odbyło się jednak… w kwietniu 2016 roku. Od tego czasu „Pantery” nie przegrały na krajowym podwórku żadnego meczu oprócz pamiętnego finału z 2018 roku, w którym to wrocławianie ulegli właśnie Lowlanders Białystok. W tym sezonie obecni mistrzowie Polski idą jak burza, nie tylko nie dając żadnych szans krajowym rywalom, przeciwko którym w czterech spotkaniach stracili zaledwie jedno przyłożenie, ale również gromiąc w meczu towarzyskim jedną z najlepszych drużyn z Niemiec – Dresden Monarchs. Zatrzymanie rozpędzonych Panthers przed finałem może graniczyć więc z cudem. Dyspozycja drużyny z Wrocławia jest w tym roku niesamowita, więc nikogo nie powinno dziwić, że „Pantery” w Białymstoku będą chciały zdominować rywala i udowodnić, że nie mają sobie równych na krajowym podwórku. Przypieczętowanie rundy zasadniczej efektowanym zwycięstwem nad najgroźniejszym rywalem dobitnie pokazałoby całej Polsce, że Panthers pewnym krokiem zmierzają po zdobycie kolejnego mistrzostwa kraju.
„Dzięki temu, że mecz z Archers rozegraliśmy dużą ilością zmienników na boisku, to do Białegostoku jedziemy właściwie bez żadnych kontuzji, a do tego do składu meczowego wróciło kilka kluczowych nazwisk, które na pewno zrobią dodatkową różnicę. Nasza formę oceniam bardzo dobrze, ale wciąż sporo błędów musimy poprawić jeżeli chcemy pewnie wygrać ten mecz. Nie chcemy bawić się w kalkulacje, kto z Lowlanders jest zawieszony i na jaki czas, chcemy rozegrać ten mecz przeciwko ich najmocniejszemu składowi i wygrać. Wiemy, że wygrywaliśmy wszystkie mecze w lepszym stylu niż Lowlanders, ale styl nie ma znaczenia, liczy się wynik. Wszyscy pamiętają, że przegraliśmy finał, ale nikt nie pamięta, że 14:13 i bez Amerykanów. W sobotę nie będziemy się oszczędzać, to nasi najwięksi i najlepsi rywale, wytoczymy najcięższe działa, zrobimy wszystko żeby wygrać i zagwarantujemy im najcięższy mecz jaki mieli w tym sezonie. Co chciałbym powiedzieć Lowlanders przed meczem? Nic, do zobaczenia w sobotę, nie możemy się doczekać” – Przemysław Lewszyk, zawodnik Panthers Wrocław