W sobotę 26 września w Gdańsku odbędzie się kolejny turniej w ramach rozgrywek LFA9. Podczas zmagań na boisku będziemy mieli okazję obejrzeć w akcji miejscowe Białe Lwy Gdańsk, a także Angels Toruń oraz Barbarians Koszalin.
Gospodarze turnieju – ekipa Białych Lwów Gdańsk miała już w tym sezonie okazję mierzyć się z oboma sobotnimi rywalami. Zwycięstwo zarówno w meczu z Angels, jak i z Barbarians padło łupem właśnie gdańszczan. W tej chwili Białe Lwy są na dobrej drodze do awansu do fazy play-off rozgrywek LFA9, a dwa zwycięstwa, które są jak najbardziej w ich zasięgu, bardzo przybliżyłyby je do zajęcia miejsca wewnątrz finałowej ósemki.

„Jako sztab trenerski wyciągnęliśmy wnioski z turnieju w Olsztynie, poprawiliśmy błędy, ustaliliśmy plan gry na nadchodzących przeciwników. Zawodnicy byli skupieni i zmotywowani co widać było po wynikach i na relacji z turnieju. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, udało nam się utrzymać skupienie i dobrą intensywność na treningach co przekłada się na naszą grę. Mamy kilka drobniejszych urazów, granie dwóch spotkań jednego dnia jest trudniejsze niż się wydaje więc jest dużo urazów typowo przeciążeniowych. Na szczęcie nie ma żadnych poważniejszych kontuzji. Angels postawili ciężkie warunki na turnieju w Olsztynie, Matt Kershey na pewno przygotuje solidnie swoją ekipę na starcie z nami, więc musimy mocno uważać, żeby nie stracić małych punktów z powodu głupiego błędu. Barbarians grali z nami w ostatnią niedzielę i znowu zagramy w nadchodzącą sobotę. Daje to 6 dni na poprawę błędów i wprowadzenie zmian w planie gry. Z jednej strony bardzo mało czasu na zmiany, z drugiej są na świeżo po spotkaniu z nami więc trener Ankiewicz na pewno nie próżnował z rozpracowaniem naszych formacji” – Lev Davydovsky, prezes Białych Lwów Gdańsk
Angels Toruń nie mogą zaliczyć początku bieżącego sezonu do udanych. Jak na razie na koncie toruńskich Aniołów znajdują się cztery porażki i ani jednego zwycięstwa. Angels to bardzo doświadczona drużyna, która z pewnością jest w stanie mocno zagrozić rywalom w tę sobotę. Jednak, jako że mamy już półmetek rozgrywek, jeżeli torunianie chcą w tym roku pokazać się jeszcze z dobrej strony, to najwyższy czas zacząć wygrywać.

Barbarians Koszalin, podobnie jak Angels, mają do tej pory na koncie cztery porażki. Terminarz nie oszczędzał w tym roku Barbarzyńców, ponieważ musieli mierzyć się z najsilniejszymi drużynami w lidze – Armadą i Armią. Koszalinianie nie będą faworytami sobotnich starć, jednak motywacja w drużynie by udowodnić swoją wartość jest bardzo duża. Jedno jest pewne – albo to Barbarians, albo Angels będą po sobotnim turnieju mogli dopisać sobie w tabeli co najmniej jedną wygraną.

„Wiedzieliśmy, że dwa pierwsze turnieje sezonu nie będą należały do najłatwiejszych. Starcie z drużynami, które normalnie grałyby dwie lub klasę wyżej to zawsze spore wyzwanie, ale nie odpuszczaliśmy i staraliśmy się nawiązać równą walkę. Ogólnie rzecz ujmując, w mojej opinii, zawodnicy dali z siebie wszystko i jestem z ich postawy i gry bardzo zadowolony. Na ten moment przygotowujemy się do ostatniego dla nas turnieju w tym sezonie i atmosfera w drużynie jest mocno bojowa. Co prawda od początku sezonu nie omijają nas kontuzje ale to nie zmienia faktu, że dalej chcemy wygrać i zrobimy wszystko, by tak się stało już w tą sobotę! Wiadomo, że faworytem tego turnieju będą Białe Lwy Gdańsk, którzy pokazali, że są mocną drużyną, grającą naprawdę dobry i fizyczny futbol zarządzaną przez ludzi, którzy znają się na swoim fachu o czym mieliśmy okazję przekonać się choćby w zeszły weekend. Angels Toruń to z kolei drużyna, która na futbolowej mapie polski istnieje zdecydowanie dłużej niż my, przeżywająca ostatnio jakiś kryzys, co nie zmienia to faktu, że dalej są oni bardzo doświadczeni i groźni” – Dariusz Ankiewicz, trener główny Barbarians Koszalin