Podsumowanie meczu PFL2 Miners Krause Wałbrzych – Wilki Łódzkie
foto: Fot. E. Cieciera
W niedzielę, 20 czerwca, na Stadionie Wałbrzych przy ul. Ratuszowej 6 w Wałbrzychu w ramach 10. kolejki PFL2 zmierzyły się ze sobą miejscowi Miners Krause oraz Wilki Łódzkie. Na zakończenie fazy zasadniczej zwycięstwo 7:6 odnieśli Górnicy, ale do play-off i tak awansowali goście tego pojedynku.
Pierwsza kwarta nie przyniosła punktów, bowiem oba zespoły pokazywały twardą i skuteczną grę w defensywie. Nie zabrakło też błędów, ale ani jedni ani drudzy nie wykorzystali przejęć, nawet będąc blisko end zone rywali.
Do drugiej części spotkania musieliśmy czekać na pierwsze punkty. Piłkę po długim podaniu przyjezdnych złapał Ivan Oleksiuk i pognał z nią w pole punktowe Wilków. Zawodnicy gości próbowali go jeszcze powstrzymać, ale wałbrzyski linebacker ich wyminął i otworzył wynik, który na 7:0 chwilę później podwyższył Sebastian Narnicki. W odpowiedzi łodzianie grali dobrze zapowiadającą się serię ofensywną, w kilku akcjach przesuwając się w okolice red zone Górników. W końcu zdecydowali się zaskoczyć rzutem do przodu, ale piłka nie dotarła do żadnego ze skrzydłowych, tylko wpadła w ręce jednego z obrońców i cały trud został zaprzepaszczony.
Miners rozpoczęli jeszcze swój drive, ale nie był on zbyt udany, głównie z uwagi na 15-jardową karę po przewinieniu osobistym. Przy jakimś błędzie podczas snapa istniało ryzyko safety, lecz z opresji gospodarzy uratował gwizdek kończący pierwszą połowę.
Trzecia część pojedynku rozpoczęła się od serii przyjezdnych, którzy długo utrzymywali się przy piłce. Skrupulatnie zdobywali jardy, przesuwając się niemal spod własnego pola punktowego pod red zone Górników. Tam doskonałe podanie otrzymał Rafał Zapart, ale gdyby runningback nie dołożył jeszcze czegoś od siebie, to ta akcja nie skończyłaby się wybuchem radości wśród gości. Biegacz Wilków miał obok siebie trzech graczy, był przytrzymywany, a mimo to wyrwał się z tego uścisku i zdobył przyłożenie! Łodzianie postawili wszystko na jedną kartę i już od razu chcieli wyjść na prowadzenie, lecz nie powiodło się podwyższenie za dwa punkty.
Jak się potem okazało, były to ostatnie punkty w tym starciu, ale emocji było jeszcze całe mnóstwo, bowiem sytuacji do zmiany wyniku nie brakowało. Miners źle rozegrali swój kolejny drive i zmuszeni byli oddać piłkę bardzo blisko własnego pola punktowego. Kolejną serię Wilki kończyły już w czwartej kwarcie. Zabrakło im zaledwie pięciu jardów, jednak nie zdołali się przebić przez defensywę wałbrzyskiej drużyny. Ostatnie podanie zakończyło się zbiciem piłki przez obrońców.
Zespół Pawła Sołtysiaka nie mógł się jeszcze rozluźnić, bowiem przyszło im rozpoczynać atak we własnej strefie obronnej. Całość szybko skończyła się puntem. Równie krótko trwał drive drużyny z Łodzi, bowiem piłkę przechwycił Ivan Oleksiuk. Była okazja zamknąć to spotkanie, zdobywając przyłożenie. Miners dostali zresztą prezent – 15 jardów kary przeciwko rywalom za faul. Chwilę później byliśmy jednak świadkami kolejnego przechwytu i łodzianie wrócili do ofensywy, w której znów zdobywali kolejne jardy i byli bardzo blisko pola punktowego, aż w końcu zdecydowali się na dłuższe podanie. Ponownie jednak na posterunku był Oleksiuk, którego interception tak naprawdę zapewnił wygraną gospodarzom. Później było już tylko victory formation i zakończenie spotkania.
Miners Krause Wałbrzych odnieśli jednak pyrrusowe zwycięstwo, ponieważ i tak nie znaleźli się w najlepszej czwórce PFL 2. O wszystkim zdecydowała mała tabela z udziałem Górników, Wilków Łódzkich i Wieliczki Dragons. Każda z ekip skończyła fazę zasadniczą z jedną wygraną i jedną przegraną w bezpośrednich starciach, ale najlepszy bilans mają łodzianie. Nieco lepsze od wałbrzyskich futbolistów były natomiast Smoki.
Miners Krause Wałbrzych – Wilki Łódzkie 7:6 (0:0, 7:0, 0:6, 0:0)
Relacja z meczu: https://halftime.pl/mecz/miners-walbrzych-vs-wilki-lodzkie/
II kwarta
7:0 – przyłożenie Ivana Oleksiuka po przechwycie na 27. jardzie (podwyższenie za jeden punkt Sebastian Narnicki)
III kwarta
7:6 – przyłożenie Rafała Zaparta po 18-jardowej po podaniu Damiana Podczaskiego