Czas rozpocząć rywalizację w najważniejszej fazie sezonu; magiczne słowo: „playoffs” i wszyscy zza oceanem mają gęsią skórkę! Dostanie się tam jest marzeniem każdego trenera, zawodnika, prezesa, kibica, każda minuta rywalizacji jest traktowana jak walka o „życie i śmierć”, każdy błąd może zadecydować o awansie lub ostatecznym wyeliminowaniu danej drużyny. Każda osoba w nich rywalizująca wie, że to tam zaczyna się prawdziwa rozgrywka, że tam są tworzeni bohaterowie oraz przegrani, że to co było wcześniej, w sezonie zasadniczym, nie ma już większego znaczenia… Dobrze, jednak niestety najwyższy czas ochłonąć i zejść na ziemie zwaną „Liga Futbolu Amerykańskiego”. Tak pięknie mogłoby być, ale wyszło/wyjdzie jak zwykle w poprzednich trzech latach. Miałem nadzieję, że LFA odejdzie chociaż po cichu, w smutne otchłanie zawodu i zapomnienia, ale nie, ludzie „zarządzający” tym tworem, na sam koniec, muszą stworzyć największy syf, żeby zostać w przykrej pamięci na dłuższy czas. To co było wcześniej się liczy, liczy się nawet to czego nie było… Zamiast oczywistego podziału, przejścia do ćwierćfinałów, czystego sportu oraz emocji, mamy brak jakichkolwiek oficjalnych informacji, rezygnacje klubu (klubów?) z dalszego udziału w rozgrywkach, potajemne oskarżenie o importa, o brak zapłacenia składek ligowych, o nietrzymanie się przez drużyny słynnego regulaminu, widma dyskwalifikacji i odwołanych spotkań… jednym słowem: chlew, zostawiony przez wszyscy wiedzą kogo. Jakby mało było problemów przez pandemię i ograniczenia z nią związane. Ale co zrobić, kluby (a przynajmniej większość z nich) chcą dalej iść naprzeciw wszystkim kłodom rzucanym im pod nogi i kontynuować rozgrywki, za co wielkie brawa dla nich, a to sprawia, że czas na ranking dziewiątek tuż przed „magicznymi” playoffami.
15. Wieliczka Dragons: (poprzednie miejsce w rankingu: 15) / 0 zwycięstw – 6 porażek / 6-174 w małych punktach
Niestety każdy już się poznał na tegorocznej formie Dragons i po turnieju w Ząbkach nikt nie czuł się zawiedziony: dwie kolejne porażki do zera, wiele kontuzji i tak już wąskiego składu, a na koniec filmik na Facebooku, z zagraniem będącym na pograniczu przewinienia, który dostarczył dodatkowej „beki” Pasjonatom. Szacunek za grę do końca, bo zawodników do grania zostało naprawdę niewiele, a mimo to zagrali do samego końca z zaangażowaniem i pasją. Oby w przyszłym roku zamieszanie było nie tylko w mediach społecznościowych. Dla mnie minimalnie najsłabsza drużyna tegorocznych rozgrywek, odrobinę gorsza od Barbarians.
14. Barbarians Koszalin: (14) / 0 zwycięstw – 6 porażek / 15-214
Rozgrywki zakończone przed poprzednim materiałem:
Barbarians rozegrali już sześć spotkań, powalczyli tylko w jednym z nich, z Angels Toruń, którzy znajdują się jedno oczko niżej na naszej liście. Tak jak wcześniej wspominałem, decyzja o występie mimo wiadomej, ciężkiej sytuacji na świecie, powinna zaprocentować. Skoro w tym roku zebrali doświadczenie, ogranie przeciwko między innymi dwóm zespołom, które powinny normalnie grać w LFA 1, to nie widzę przeszkód, by za rok Barbarzyńcy odnieśli wymarzone zwycięstwo – pierwsze od kilku lat.
13. Angels Toruń: (13) / 1 zwycięstwo – 5 porażek / 62-176
Rozgrywki zakończone przed poprzednim materiałem:
Nie dał nic w miarę łatwy terminarz, Angels po prostu są w tym roku zdecydowanie za słabi na playoffy. Kto by pomyślał jeszcze sezon, lub tym bardziej dwa temu, że Anioły przegrają wyraźnie z chociażby Białymi Lwami, którzy idą w całkiem odwrotną stronę niż klub z Torunia w futbolowym rozwoju. Oby udało się szybko zatrzymać ten smutny regres, bo Angels to znana marka w naszym świecie od wielu, wielu lat.
12. Rhinos Wyszków: (10) / 1 zwycięstwo – 5 porażek / 95-97
Rozczarowań ciąg dalszy, dwie dodatkowe przegrane na własnym terenie i sezon zakończony z tylko jedną wygraną, Nosorożce na pewno nie tak wyobrażał sobie ten rok. Szybko topniejący roster, proste błędy popełniane na własne życzenie, odrobina pecha w końcówkach spotkań… Na pewno Rhinos mogą mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie, bo playoffy były spokojnie w ich zasięgu.
11. Tytani Lublin: (12) / 2 zwycięstwa – 4 porażki / 58-96
Wygrane z Wyszkowem dały awans w tabeli i rankingu, ale niestety to było za mało na ćwierćfinały. Poza pierwszą porażka z Eagles, Tytani ograniczyli wahania swojej formy i prezentowali stabilny poziom futbolowy. Kluczowe był dwie przegrane w Rzeszowie, tam jedno zwycięstwo pozwoliłoby na poważna batalię o playoffy. Teraz zawód jest tym większy, ponieważ odwieczny rywal: Rockets, zrezygnował z udziału w dalszej części rozgrywek, mimo awansu.
10. Rockets Rzeszów: (9) / 3 zwycięstwa – 3 porażki / 57-69
Rakiety zrobiły swoją robotę w Ząbkach, zgarnęły oczywiste zwycięstwo z Dragons i powalczyli z Eagles, przegrywając jednak wyraźnie. Co zawodnicy oraz sztab miał w głowach schodząc wtedy do szatni? Najwyraźniej to, że sezon dla nich jest skończony…Nie wiadomo, czy Rockets byli zaskoczeni decyzją i kalkulacjami LFA, czy spodziewali się tego: nikt tak naprawdę nie wiedział jak będzie liczona tabela, co ostatecznie będzie decydowało w tak bliskiej sytuacji jaka miała miejsce, gdy trzy drużyny mają tyle samo punktów, a nie można miejsc rozstrzygać odbytymi spotkaniami bezpośrednimi między zainteresowanymi. Nieważne zresztą, ważne jest to, że Rzeszów wydał oświadczenie, że nie jedzie do Szczecina na ćwierćfinał i to jest pewne. Jedni mówią, że takim zachowaniem powinno się ich karnie dołączyć do Dragons, inni, że jest to zrozumiała sytuacja w takich czasach. Dla mnie, mimo wszystko, jest to decyzja kompletnie nieprofesjonalna i nie fair wobec rywali, którzy na pewno dużo by dali, by wystąpić w playoffach. Rakiety wiedziały na co się piszą podchodząc do tego sezonu, do niebezpieczeństw z jakimi się to wiąże, skoro zdecydowali się na grę, to powinni sezon dokończyć mimo wszystko.
9. Miners Wałbrzych: (11) / 1 zwycięstwo – 5 porażek / 74-141
Rozgrywki zakończone przed poprzednim materiałem:
Jedna z największych negatywnych niespodzianek sezonu, wielu w Miners, po świetnym zeszłym roku i głośnych wzmocnieniach, widziało czarnego konia rozgrywek, jednak klub kończy sezon z tylko jedną wygraną, odniesioną w bratobójczym pojedynku z Bielawą Owls. Ja od początku podchodziłem sceptycznie do sił Górników, mając w pamięci 2018 rok i same porażki w dziewiątkach z drużynami B i Świętymi Częstochowa. Bardzo mocne wzmocnienia z Owls wróciły do siebie, a kilku zawodników z Wrocławia nie stanowiło, aż takiej siły ofensywnej, by poprowadzić Miners do playffów. Dodatkowo do pieca dołożył im sam terminarz, który według mnie mieli najcięższy w całej lidze, grając z samymi drużynami, które powinny grać w LFA 1… Gdyby Wałbrzych leżał bardziej na wschód, myślę, że spokojnie wtedy dostałby się do ćwierćfinałów.
8. Towers Opole: (8) / 3 zwycięstwa – 3 porażki / 140-89
Towers rozpoczęli sezon bijąc łatwych rywali, potem przyszły większe wyzwania i niestety nie sprostali żadnemu z nich. Dwie przegrane z Owls to na pewno duże zaskoczenie, kto by się przed sezonem spodziewał, że zeszłoroczny uczestnik playoffów LFA 1 polegnie dwukrotnie Mistrzowi LFA 9. Co więcej, wygląda na to, że Towers stracą podwójnie, bo duża ilość wpuszczonych punktów zepchnęła ich w kalkulacjach organizatorów na dziewiąte miejsce w tabeli. Jak doskonale wiemy, Rockets zrezygnowali z dalszej gry, ale to nie znaczy, że robi się jedno miejsce więcej i Towers awansują do ćwierćfinałów… (Szkoda słów, szanowny Kierowniku, wstydu sobie oszczędź i odejdź nie robiąc problemów ludziom, którzy chcą ten sport ciągnąc dalej w Polsce) A co do Wież: czy są jednym z ośmiu najlepszych klubów w tych rozgrywkach? Zdecydowanie, tym bardziej więc żal sytuacji jakiej jesteśmy świadkami.
7. Warsaw Eagles: (5) / 6 zwycięstw – 0 porażek / 101-28
Pierwsze miejsce w tabeli, a dopiero siódme w rankingu, jak to możliwe? Jak wcześniej wielokrotnie wspominałem: Eagles mieli zdecydowanie najłatwiejszy terminarz ze wszystkich drużyn liczących się w walce o playoffy. Zostali przyjęci „z honorami” przez LFA, a teraz okazuje się, że o mało co, mimo wywalczonego rozstawienia z jedynką, nie zagraliby w ogóle w ćwierćfinałach… O co chodzi? A jak, oczywiście, że o naszych szanownych organizatorów! Czy to z pomocą innych klubów, czy nie, dopatrzyli się w rosterze Eagles importa z Włoch, a jak wiadomo z tajemniczego, pseudo regulaminu, imporci w „dziewiątkach” są zakazani. To dopiero sprawa, że import rozegrał trzy turnieje, sześć spotkań, a kara nastąpi dopiero po sezonie zasadniczym… Orły w ramach nagany za „oszukiwanie”, mają rozegrać ćwierćfinał nie u siebie, ale na wyjeździe w Bielawie. Co najlepsze, do teraz nie wiadomo, czy samo spotkanie się odbędzie, bo organizatorzy ligi przypomnieli sobie nagle o braku wpłaconej składki ligowej przez klub z Bielawy. Abstrahując od tego całego zamieszania, Eagles na pewno nie są najmocniejszą drużyną tegorocznych rozgrywek, dodatkowo obstawiam, że jeśli dojdzie do spotkania z Owls, to Sowy wyjdą z niego zwycięsko.
6. Wataha Zielona Góra: (6) / 4 zwycięstwa – 2 porażki / 92-109
Dochodzą słuchy, że Wataha może podzielić los Rockets i również zrezygnować z gry z własnej woli. Jeśli tak się stanie, to wielka szkoda, bo pojedynek z Lakers zapowiadał się naprawdę arcyciekawie. Nieobliczalna Zielona Góra ze swoimi jedynymi w swoim rodzaju formacjami + zagrywkami, kopiącą ciągle onside kicki… Jestem fanem oryginalności oraz nieprzewidywalności, dlatego jeśli drużyna nie stawi się w Olsztynie, będę podwójnie zawiedziony. Na pewno stać, byłoby Watahę na równą walkę o półfinał.
5. Bielawa Owls: (7) / 3 zwycięstwa – 3 porażki / 139-81
Piękna przygoda klubu z małego miasta trwa dalej, Owls są w grze i mają ciągle szansę obronić tytuł mistrzowski. Po pierwszej niespodziance i zwycięstwie nad Towers w Opolu, Sowy u siebie powtórzyły wygraną nad Wieżami i stoczyły zacięty pojedynek z Armią Poznań. Teraz musimy mieć nadzieję, że całe zamieszanie związane z ćwierćfinałem Eagles-Owls opadnie i będziemy świadkami pojedynku Dawida z Goliatem, przynajmniej jeśli chodzi o wielkość miast… Ja stawiam na Bielawę i znakomity duet Sołtysiak-Brzozowski, który zaskakuje praktycznie co kolejkę! Tak jak mówiłem w przedsezonowym rankingu, przed najlepiej punktującym graczem ligi świetlana przyszłość, w którymś z najlepszych klubów Europy (dopowiedzcie sobie w którym, o to nie trudno).
4. Białe Lwy Gdańsk: (4) / 4 zwycięstwa – 2 porażki / 179-51
Ćwierćfinałowy szlagier w Poznaniu: Armia-Białe Lwy zapowiada się znakomicie! Dodatkowo, to jedyne spotkanie playoffów wokół którego nie ma pozaboiskowego zamieszania oraz niepewności. Klub z Gdańska pokazał już, że umie powalczyć z najlepszymi, grając bardzo wyrównane spotkanie z Armadą, teraz czas pokazać, że to nie był przypadek, i że tak wysokie miejsce po sezonie zasadniczym zostało wywalczone ciężką pracą oraz umiejętnościami, a nie łatwym terminarzem. Wygrana z Armią byłaby ogromną niespodzianką, a jest na to realna szansa, bo kluz z Poznania w Bielawie nie zachwycił, szykuję się prawdziwie czysto sportowy bój o strefę medalową!
3. Olsztyn Lakers: (3) / 6 zwycięstw – 0 porażek / 159-75
Lakers zakończyli sezon regularny bez porażki, jednak w ostatnim turnieju mocno męczyli się z Tytanami i z Rhinos. Duża ilość straconych punktów spowodowała, że zajęli dopiero trzecie miejsce w tabeli i mają zmierzyć się z Watahą, znajomymi z LFA 1 z zeszłego roku ( o ile dojdzie do tego spotkania o czym wcześniej). Ostrzyłem sobie zęby na ten pojedynek, bo miał pokazać prawdziwość wielu opinii, że zachód obfituje w dużo większą ilość dobrych i wyrównanych zespołów. Lakers nie mieli trudnego terminarza, z ich przeciwników jedynie Białe Lwy dostały się do playoffów i to ćwierćfinał miał być prawdziwym sprawdzianem sił Jeziorowców. Czekamy więc dopiero na półfinały?
2. Armia Poznań: (2) / 5 zwycięstw – 1 porażka / 152-65
Armia zrobiła swoje, pokonała w Bielawie Towers i Owls, jednakże nie zachwyciła w obu tych spotkaniach. Teraz czas na ćwierćfinał z grającymi coraz lepiej Biały Lwami, które z pozycji underdoga będą chciały zaskoczyć gospodarzy. Czy im się to uda? Wierzę w emocjonujące i wyrównane spotkanie, ale obstawiam jednak zwycięstwo doświadczonej drużyny z Poznania, która była jednym z moich faworytów przed sezonem oraz podczas jego trwania. Według mnie przygoda Armii będzie trwała aż do finału.
1. Armada Szczecin: (1) / 6 zwycięstw – 0 porażek / 166-30
Armada może czuć się zawiedziona, że nie ma pierwszego miejsca w tabeli po sezonie regularnym, ale to tylko formalność, Eagles nie awansują, aż do finału więc pojedynek o mistrzostwo prawdopodobnie odbędzie się w Szczecinie. Nie widzę drużyny która mogłaby zaskoczyć i pokonać Armadę, dodatkowo zawodnicy będą mieli dodatkowy tydzień wolnego z powodu rezygnacji Rockets. Drużyna ze Szczecina będzie miała czas na wyleczenie kontuzji, doszlifowanie zagrywek oraz zmotywowanie się do pewnych wygranych po tak długim rozbracie z futbolem i rozgrywkami.