Polska Futbol Liga rozkręciła się na dobre: za nami ponad połowa sezonu regularnego, na trybuny wrócili kibice, a spotkania dostarczają coraz to większych emocji, trzymając w napięciu do samego końca. Z 12 rozegranych dotychczas meczów, 9 zakończyło się różnicą nie większą niż dwa posiadania piłki. Gdyby wyłączyć z kalkulacji wyniki Eagles, to każdy mecz mieści się w tym zakresie. Co prawda faworyci w większości wygrywają, ale stawka jeszcze nigdy nie była tak wyrównana. Większość wyników mogła potoczyć się zupełnie inaczej, a często o zwycięstwie decydowały pojedyncze akcję mające kluczowe znaczenie dla dalszego losu rozgrywki. Co więcej zakończyło się „okienko transferowe”, a kontuzję skomplikowały sytuację niektórych drużyn znacząco.
7. Warsaw Eagles: (poprzednie miejsce w rankingu: 7)
Eagles z czterema porażkami są na szarym końcu tabeli, a ich sytuacja wydaję się jeszcze gorsza niż niedawno, bowiem kontuzji doznał sprowadzony z USA rozgrywający: Shazzon Mumphrey. Sam zawodnik nie zachwycał formą sportową, bardziej zasłynął z ilości niesportowych zachowań, często krytykując sędziów, ale też trzeba przyznać, że w Eagles nie miał łatwych warunków do pracy. Teraz w jego miejsce wskoczy Artur Czarnik, gracz pozyskany z Lublina, który na boiskach LFA 9 wyglądał znakomicie, jednak pierwsza liga to inna bajka. Najstarszy klub w Polsce, miewał przebłyski dobrego grania, przesuwając piłkę regularnie w ataku, często zatrzymując rywali w obronie, jednak ogólny poziom sportowy jest zdecydowanie najniższy w PFL 1 i co do tego nie ma nikt najmniejszych wątpliwości. Wyrównana walka z Lowlanders wynikała z braku podstawowego rozgrywającego z Białegostoku, szansa na ogromną niespodziankę była, ale jak zwykle zabrakło zimnej krwi oraz powtarzalności, by postawić kropkę nad i.
6. Warsaw Mets: 6
Mets mają bilans 0:3 ale nie grają tak źle jak wskazuje na to tabela. Spokojnie stać ich było na dwie wygrane, ale kłopoty ze skutecznością w redzone oraz słaba gra biegowa nie pozwala odciążyć Davida Asha i solidnej defensywy. Warszawa była w grze w każdym z trzech spotkań, a kalendarz ich nie rozpieszcza do tej pory. Jedno zwycięstwo daje awans do playoffow więc sama wygrana w derbach stolicy zapewni szansę na grę w najważniejszej części sezonu. Tam może zdarzyć się wszystko i jeśli Mets trafią na gorszy dzień rywala, to nie są na przegranej pozycji. W tą sobotę powinno być mega ciekawie, osłabieni Falcons, z nowym rozgrywającym, są spokojnie w zasięgu szóstej drużyny w rankingu.
5. Silesia Rebels: 5
Rebels trafili z importami, trafili z polskimi wzmocnieniami, wykonują milowe postępy organizacyjne, ale z jedną sprawą pomylili się całkowicie: z wyborem sztabu szkoleniowego. Zamieszanie przedsezonowe sprawiło, że trenerem głównym został John Lisella, a w ostatniej chwili dokooptowany został defensywny kordynator z Francji (o najtrudniejszym nazwisku w historii polskiego fubolu) Bavuong Souphanthavong. Obaj panowie kompletnie nie umieją poukładać mieszanki talentu jaki mają, fatalny playcalling wpędza ofensywę w trudne sytuacje, brak jakichkolwiek specjalnych formacji decyduję, że Rebels mają albo daleką drogę do pola punktowego, albo przeciwnik czeka pod ich endzone. Dodatkowo drużyna praktycznie każdy mecz rozpoczyna od dużej straty do rywala, nie umiejąc mocno wejść w mecz. Winę na sędziów zwalić najłatwiej, ale klub i zawodnicy powinni zdawać sobie sprawę, kto tak naprawdę ciągnie Rebels w dół i nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Czasu na poprawę nie zostało dużo, nie skreślam Rebels, co to to nie, ale wiem, że team stać na dużo więcej niż pokazują do tej pory.
4. Kraków Kings: 4
Kings dali fajne widowisko w meczu z Falcons, grając przez długi czas jak równy z równym, doganiając przeciwnika kilka razy, mimo szybkiej straty na początku. Pamiętajmy, że wtedy Tychy grały ze znakomitym Julesem St Ge, którego kontuzja wykluczyła do końca sezonu, więc tym bardziej duże słowa uznania dla Krakowa. Drużyna potwierdza, że jest solidnie poukładana, a fundamentem ich siły jest wielka linia ofensywna i bardzo dobra defensywa. Z Eagles pokazali, że wrócili do krajowej czołówki i wybili ekspertom przedsezonowe rankingi, w których niektórzy dawali Eagles nad Kings (wow!). W Bydgoszczy zabrakło kontroli własnych błędów, ale to nie znaczy, że Kraków nie ma szans chociażby w następnym spotkaniu z Lowlanders. Według mnie będzie to jeden z najciekawszych pojedynków w sezonie, który będzie miał kluczowe znaczenie dla playoffów.
3. Lowlanders Białystok: 3
I stało się, Lowlanders przegrali z kimś innym niż Panthers Wrocław. Przewidywania wielu osób się potwierdził: Białystok nie jest już tak mocny jak w poprzednich latach i odejście Wrocławia z Polski pozostawia sprawę Mistrzostwa naprawdę otwartą. Archers zaprezentowali się po prostu lepiej, byli bardziej skuteczni, popełnili mniej błędów, imporci pokazali się z solidniejsze strony. W szok wprawiło mniej wcześniejsze spotkanie z Eagles, gdzie Lowlanders męczyli się niemiłosiernie, brak rozgrywającego to ogromna strata, ale drużyna całościowo wypadła bardzo blado. Klub widzi, że sytuacja jest nieciekawa więc łapie się wszystkich sposobów na poprawę składu, dołączając w ostatnim momencie kilku weteranów, którzy już dawno zakończyli zawodnicze kariery. Teraz przed Białymstokiem dwa dalekie wyjazdy do Katowic oraz Krakowa, a na koniec pojedynek z Falcons; zaryzykuje stwierdzenie, że dwie porażki w tych trzech meczach są jak najbardziej możliwe.
2. Tychy Falcons: 1
Ciężko mi jest, ale muszę zrzucić Sokoły na drugie miejsce. Z jednej strony przekonywująca wygrana nad Kings i Rebels (granie bez podstawowego rozgrywającego całą drugą połowę), ale z drugiej wspomniana kontuzja, która wyklucza St Ge z dalszego udziału w rozgrywkach. Wielka szkoda bo zawodnik miał „armatę” w ręce, świetnie biegał i czytał grę. Jedyny plus całej sytuacji, że kontuzja nastąpiła tuż przed końcem możliwości rejestrowania nowych zawodników. Falcons w ostatniej chwili mogli zdecydować się na pozyskanie Gabriela Losady, który wcześniej grał w Hiszpanii i Francji. CV nie powala na kolana, dodatkowo zawodnik będzie miał bardzo mało czasu na poznanie playbooka i swoich kolegów. Położenie Tychów zmienia się diametralnie, przed kontuzją, po trzech zwycięstwach byli dla mnie pewniakiem do finału, teraz ciężko przewidzieć cokolwiek. Wątpię też, żeby Losada dorównywał poziomem do St Ge. Cóż, wszystko to dodaje tylko nieprzewidywalności obecnym rozgrywkom PFL 1!
1. Bydgoszcz Archers: 2
Archers zbierają zwycięstwo za zwycięstwem, pokazując, że są prawdziwym kandydatem do tytułu. Wygrana nad Lowlanders praktycznie pieczętuje bye w pierwszej kolejce playoffów, choć przed „Łucznikami” jeszcze dwa spotkania ze śląskimi drużynami. Walka o pierwsze miejsce w regular season jest otwarta, ale po kontuzji w szeregach Falcons, teraz to Archers wyglądają najmocniej. Bardzo szeroki, wyrównany skład, pozwolił pokonać Lowlanders; rok temu byłoby to mega niespodzianka, a w tym roku dużo osób „po cichu” się tego spodziewało. To świetnie świadczy, o tym jak szybkie postępy wykonuje Bydgoszcz, zarówno sportowo jak i organizacyjnie. Niedoceniany przed sezonem Jake Schimenz wykonuje świetną robotę, zarówno rzucając jak i biegając między rywalami. Wallace, Cieślok, Carrasco dowodzą świetną defensywą, która stwarza ogromną presję na rywalach, powodując hurtowe ilości strat. Na końcu dopracowane specjalne formację, coś co lekceważy ogromna ilość drużyn, a jest to kluczowy element do kompletnej drużyny. Zasłużone pierwsze miejsce w Power Rankingu!
