Pierwsze dwa weekendy z Polska Futbol Liga za nami. Cudowne uczucie znowu móc oglądać i pasjonować się rozgrywkami w naszym kraju, a co najważniejsze, spotkania w końcu były zacięte do ostatnich gwizdków, pełne emocji oraz zwrotów akcji na wysokim poziomie. No dobrze, trzeba pamiętać, że równe było tylko 50% meczów, ale statystyka ta będzie wzrastać. W końcu Warsaw Eagles nie będą grali w każdym tygodniu… Nie obyło się bez kontrowersji, wykluczeń, pretensji, ale to też ma swój specyficzny urok i dodaje tematów do rozmów oraz memów. Futbol wrócił, a już niedługo wrócą również nasi kibice na trybuny!
- Warsaw Eagles: (poprzednie miejsce w rankingu: 7)
W przedsezonowym rankingu pisałem, że Eagles wraz z Kings będą bili się o ostatnie miejsce premiowane awansem do playoffów. Teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości, że Orły niestety odstają od reszty stawki i to w ogromnym stopniu. Dwa mecze, dwie porażki, tylko 10 zdobytych punktów, ale przede wszystkim fatalny styl na boisku jak i poza nim. Skład Eagles to prawie dokładnie te same nazwiska co zeszłoroczny team „bijący” się w LFA 9, wsparty importami ze Stanów oraz zza wschodniej granicy. Przeskok między tymi poziomami jest ogromny i nie ma co się dziwić, że w obu spotkaniach sędziowie musieli puszczać zegar, przy okazji „mercy rule”. Head Coach Talib Wise (nie będziemy o nim więcej wspominać bo wstyd), wraz ze sprowadzanymi graczami, dotarli do Warszawy zaledwie kilkanaście dni przed startem rozgrywek, co uniemożliwiło stworzenie dobrego zgrania i planu. Myślę, że gra Eagles będzie z kolejki na kolejkę wyglądać odrobinę lepiej, ale to i tak o wiele za mało by myśleć o wygranej z kimkolwiek w PLF 1. Rzucenie się z miejsca na najwyższą klasę rozgrywkową było trochę zbyt odważną i pochopną decyzją, ale wciąż według mnie jest to lepsze niż „kiszenie” się w dziewiątkach, jak pewna niepokonana w tej kategorii rozgrywek drużyna. - Warsaw Mets: (4)
Mets byli dużo wyżej, ale niestety doznali mocnych strat jeszcze przed pierwszym spotkaniem. Na papierze bardzo solidny defense został pozbawiony Daniela Tarnawskiego oraz Daniela Docala, którzy z powodów organizacyjnych nie wystąpią w tegorocznym sezonie w Warszawie. Osłabienia był bardzo widoczne już w pierwszym spotkaniu z Rebels, w którym gracze z Katowic bardzo regularnie i swobodnie przesuwali piłkę będąc w ataku. Błędy Silesii pozwoliły na powrót Metsom, ale zabrakło „kropki nad i” w postaci podwyższenia za dwa punkty, mogącego doprowadzić do dogrywki. Skuteczność w „redzone” była fatalna i to jest jest główny punkt do poprawy przed kolejnym spotkaniem. W końcu dobrze prezentował się atak (oczywiście poza sytuacjami blisko goal line przeciwnika), prowadzony przez jedynkę w naszym rankingu transferowym: Davida Asha. Rozgrywający wygląda bardzo solidnie, rzuca świetnie wyczute piłki, praktycznie zawsze tam, gdzie powinny być. Trochę gorzej wyglądała gra biegowa, w której Ash nie czuję się zbyt pewnie i widać u niego niechęć do mocnego kontaktu. Na pewno wzmocnienia ofensywne stawiają Mets w dużo lepszej sytuacji niż rok temu, ale na ten moment nie jest to drużyna, która może powalczyć o mistrzostwo. Ścisk w czołówce jest jednak ogromny. - Silesia Rebels Katowice: (5)
Rebels zagrali niemalże bliźniacze spotkania, a jednak jak inne z ich punktu widzenia. Gdyby nie własne błędy i fatalny play calling spokojnie mogliby mieć dwa zwycięstwa na koncie. Transferów było bardzo dużo i to widać, zgranie nie jest jeszcze na najwyższym poziomie. Jon Mullin prezentuje się solidnie, ale nie ma wsparcia w swoich skrzydłowych, którzy upuszczają piłki na potęgę. Na duże pochwały zasługuje linia ofensywna, która w tym roku, po wzmocnieniach, daję dużo więcej czasu oraz swobody rozgrywającemu i biegaczom. Strzałem w dziesiątkę było sprowadzenie Bartosza Słomki z Rzeszów Rockets, który udowadnia, że świetni gracze są rozsiani po całej Polsce, na każdym poziomie rozgrywkowym. Defensywa jest solidna jak zawsze, jednak Rebels chyba zapomnieli o istnieniu jakże ważnej formacji jaką są special teams. Brak regularnych ustawień do puntów, brak formacji do kopnięcia na bramkę, już odbija się na Silesii, a w przyszłych spotkaniach może zdecydować o być albo nie być w strefie medalowej. Potencjał jest ogromny, teraz trzeba doszlifować wszystkie szczegóły. - Kraków Kings: (6)
Kings zaskoczyli wszystkich i o to chodzi! Pisałem przed sezonem o nieprzewidywalności tych rozgrywek i potwierdziło się to już w pierwszym poważnym spotkaniu (sorry Eagles). Wszyscy weterani wygłodniali gry wrócili, prezentując mega silny i fizyczny futbol. Linia ofensywna oraz defensywna pokazały, że są fundamentami od których zależy naprawdę wiele. „Wisienką na torcie” był Alonzo Brock, który najpierw stał się kozakiem w internecie, a potem pokazał kto rządzi tam, gdzie to się naprawdę liczy. Od polskiego Marshawn Lyncha, bo tego gracza Brock mi najbardziej przypomina stylem i budową, odbijali się niemal wszyscy defensorzy Rebels, a do małych nie należą. Dodatkowo bardzo dobra motoryka jak na takie warunki fizyczne, pozwoliły mu wykończyć wiele biegów. Królowie wrócili do grania i jest to bardzo ważna wiadomość, bo Kraków od lat był pewnym miejscem na futbolowej mapie. Już w najbliższy weekend spotkanie z Archers i wierzę, że będzie to kolejny thriller! - Lowlanders Białystok: (2)
Lowlanders jako jedyna drużyna jeszcze nie rozegrali spotkania, więc ciężko coś prorokować, ale niestety spadają o jedno miejsce w naszym rankingu. Wszystko z powodu bardzo blado wyglądającego rosteru, ze skromną liczbą zagranicznych wzmocnień w stosunku do zeszłych lat oraz odejściem wielu weteranów. Dodatkowo Falcons i Archers zaprezentowali niezły futbol; na tle wiadomo kogo, ale wciąż wyglądali bardzo obiecująco. Pierwszy mecz Białostoczanie zagrają z szóstą drużyną rankingu – Warsaw Mets, jeśli tam zobaczymy zacięte widowisko, a jestem wręcz przekonany, że tak będzie, to zapowiada nam się niesamowity sezon, gdzie praktycznie każdy może wygrać z każdym, wyłączając z tego oczywiście tych co jadą nasze biedne „zebry”, a pochodzą z najstarszego klubu w Polsce. - Bydgoszcz Archers: (3)
Pewne zwycięstwo, w którym każda formacja pokazała się z dobrej strony, dodatkowo każde przedsezonowe wzmocnienie zasłużyło na bardzo pozytywną ocenę. Schimenz jest ekstremalnie mobilnym rozgrywającym, mimo średnich warunków fizycznych potrafi daleko, celnie rzucić jak i bardzo szybko schować piłkę pod pachą, by wykonać slalom między przeciwnikami. Wygląda na to, że Archers w końcu trafili z rozgrywającym, choć prawdziwy test dopiero w sobotę, gdyż w spotkaniu z Eagles, koledzy Jake’a z ofensywnej linii stworzyli mu nieziemskie warunki do pracy. DL Kings może być jedną z najlepszych grup zawodników w całej lidze, warunki fizyczne mają niesamowite, więc już nie mogę się doczekać tego pojedynku. Defensywa z Bydgoszczy nie miała za wiele okazji do pokazania się w pierwszym spotkaniu, a jednak już zdołała zdobyć przyłożenie. Archers potwierdzają swoje aspiracje do tytułu! - Tychy Falcons: (1)
Lider się nie zmienia, choć grupa goniąca jest bardzo bliziutko i czyha na nawet najmniejsze potknięcie ze strony Sokołów. Przez pierwsze trzy kolejki, Falcons mają wręcz trzy bye weeki (Eagles byli mała rozgrzeweczką), więc czasu na dopracowanie wszystkich elementów jest bardzo dużo. Drużyna pokazała się z dobrej strony, jednak ciężko cokolwiek oceniać, prawdziwy test będzie dopiero w Krakowie, 9 maja. Skład jest bardzo szeroki, na każdej pozycji są wartościowi zmiennicy, doświadczenia jest co niemiara, a sprowadzony z USA, Jules St Ge, już teraz wygląda zdecydowanie lepiej niż Niklas Gorny. Umie pobiec, nie boi się kontaktu, ma silne ramię. Tychy są gotowe walczyć o mistrzostwo, ale kandydatów jest tak naprawdę aż sześciu. Usiądźmy wygodnie i delektujmy się sezonem, który będzie najbardziej zaciętym i nieprzewidywalnym w historii futbolu amerykańskiego w Polsce!
Sprawdź naszą przedsezonową predykcję
